Autor: Mafi Tahereh
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 330
Mój dotyk to moja siła.
"Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha"
Po przeczytaniu w internecie o czym jest ta książka od razu trafiła na moją listę "Do przeczytania", która ciągnie się w nieskończoność. Widywałam ją czasami w bibliotece, ale w domu zawsze czekała na mnie sterta książek, czekających na swoją kolej. Gdy wreszcie przyszedł czas ferii zimowych, a w planach miałam (tylko) 2,5 książki do przeczytania, właściwie bez zastanowienia pojechałam do biblioteki. Przeczytałam ją dość szybko, bo zaczęłam jednego dnia rano i skończyłam 24 h później. A teraz przejdę do rzeczy.
Dotyk Julii jest jedną z tych książek, których się nie czyta, a pochłania! Czcionka zdecydowanie pomaga nam w tej sprawie. Bardzo podoba mi się styl pisania autorki. Wiele wiemy o uczuciach głównej bohaterki, co pomaga nam się wczuć w jej obecną sytuację.
Zabrakło mi kropki nad i, tej wisienki na torcie, końca, który zapadnie w pamięć i sprawi, że będę musiała powstrzymać się, by nie pobiec do biblioteki i nie wypożyczyć kolejnej części. Prawie zapomniałam o okładce, która jest po prostu nie-sa-mo-wi-ta. Trafia na listę ulubionych.
Książkę polecam każdemu. Na przeczytanie jej nie potrzeba wiele czasu. Jest lekka i wciągająca. Żałuję, że nie mam swojego egzemplarza, ale mam nadzieję, że kiedyś się pojawi na mojej półce. A tymczasem znikam czytać książkę, której recenzja pojawi się na blogu w przyszłym tygodniu.
See you :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz