poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Love, rosie - recenzja




Tytuł: love, rosie
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 511




"Rosie i Alex od dzieciństwa są nierozłączni. Życie zadaje im jednak okrutny cios: rodzice Alexa przenoszą się z Irlandii do Ameryki i chłopiec oczywiście jedzie tam razem z nimi. Czy magiczny związek dwojga ludzi przetrwa lata i tysiące kilometrów rozłąki? Czy wielka przyjaźń przerodziłaby się w coś silniejszego, gdyby okoliczności ułożyły się inaczej? Jeżeli los da im jeszcze jedną szansę, czy Rosie i Alex odważą się ją wykorzystać?"







Przyznaję się bez bicia, że tę książkę kupiłam tak właściwie "na ślepo" i na dodatek przez reklamę filmu w telewizji. To moje drugie spotkanie z autorką (czytałam jeszcze PS Kocham Cię). Poza tym Clary i Finnick (fani Darów Anioła i Igrzysk Śmierci zrozumieją o co chodzi) na jednej okładce? To nie mogło się nie udać. 

Love, rosie to zmieniony tytuł, który na początku nosił nazwę Na końcu tęczy.

Cała książka napisana jest w formie listów, e-maili, sms'ów, wiadomości, zaproszeń. Po raz pierwszy spotkałam się z czymś takim. Ale czy taka forma nie męczy? Myślę, że nie. Sprawia wręcz, że czyta się szybciej. Kolejna rzecz - czy to nie sprawia, że wiele szczegółów po prostu nam umyka? Zdecydowanie nie. Opisywane tam jest właściwie całe życie bohaterki. Myślę, że zbędne jest nam wiedzieć co Rosie jadła na świąteczny obiad albo jaki kolor mają jej nowe buty. Znamy tylko przełomowe wydarzenia z jej życia i to wystarczy by poznać dziewczynę, jej przyjaciół i wrogów. Forma wiadomości ma też swoje wady. Nie mogliśmy być razem z bohaterami na imprezie, w parku, w pracy. Nie mogliśmy zasmakować ich życia i poznać emocji bezpośrednio, dowiedzieć się co czuli podczas pierwszego pocałunku.

Czas akcji ciągnął się przez prawie 50 lat. Tak! 50 lat. Epilog opisuje ponad pięćdziesięcioletnią Rosie. Czasami nie mogłam uwierzyć, że minęło już tyle czasu. Rozumiem, że Ahern chciała opisać tyle lat, by historia miała biała w sobie taki mały sentyment, dużo wspomnień. Pisząc książkę w tym standardowym stylu, a nie w formie wiadomości ona nie miałaby końca. 

Po kilku dniach czytania ta książka stała się dla mnie strasznie sentymentalna. To nie była opowieść tylko o życiu Rosie, Alexa, o miłości. To powieść o najwspanialszej przyjaźni. Niosła za sobą wiele emocji. Płakałam ze szczęścia, złości, smutku, śmiałam się z przygód przyjaciół, często byłam wściekła. Wynikało to chyba z tego, że czułam się jak główna bohaterka, a te wszystkie wiadomości pisane były do mnie. Ona po prostu miała to "coś".

Jeżeli nie lubicie książek obyczajowych, z nutką miłości w tle - nie sięgajcie po nią. Szkoda waszego cennego czasu. Jest przecież tyle książek do przeczytania! Jeśli zaś uwielbiacie takie książki - koniecznie po nią sięgnijcie! Czytaliście ją już? Koniecznie napiszcie jak Wam się podobała.

See you! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz